poniedziałek, 7 lipca 2014

Neymar & Natalia : Ale sam mnie sobie odebrales.

     Wracala z treningu pilki noznej do domu. Byla strasznie zmeczona, pogoda nie dopisywala intensywnosci treningu. Bylo starsznie goraca, bardziej niz normy Barcelony. Dzisiaj wyjatkowo szla sama, nie towarzyszyla jej zadna kolezanka, poniewaz wyszla z treningu pozniej niz zwykle. Musiala odebrac papiery z mlodszej druzyny i zaniesc do starszej. Tak, zmienia nie klub, ale sekcje. Nie przez wiek, ale przez swoj wielki talent do gry w pilke nozna. Zreszta nie dziwne, u nich to rodzinne. 
     Bedzie tam zdecydowanie najmlodsza, w koncu ma szesnascie lat, a wczesniej najmlodsza byla dziewczyna ktora ma dwadziescia jeden. Bedzie czula sie dziwnie, ale jak najbardziej pragnie sie rozwijac.
     Weszla do domu, nie zwracajac uwagi na liczne samochody przed domem swoim i swojego starszego brata. 
- Jak Ty wygladasz?!- Leo zawolal z kuchni. Spojrzala na niego dziwnie.- Jestes naga, tak bylas w szkole?
- Jakbym byla naga to bym nie wrocila tak szybko.- zauwazyla.
- Idz sie ubierz.
- Leo jest goraco, zlituj sie, jestem w domu i dzisiaj nigdzie sie nie wybieram.
- Ale mamy gosci. Kilkunastu napalonych facetow i moja polnaga siostra. 
- Kogo zaprosiles?
- Cesc, Gerard, Cristian, Thiago, Ney..
- Thiago?!- ucieszylam sie i pobieglam do salonu. Nie widzialam Alcantary dobre kilka miesiecy. Rzadko tu bywal, odkad wyjechal do Monachium.- Thiago- usmiechnelam sie, a pilkarz podniosl mnie do gory i mocno przytulal. 
- Dawno sie nie widzielismy malenka.- powiedzial wprost do mojego ucha a mi ciarki przeszly po plecach. Nie zapomnialam, co nas kiedys laczylo. W sumie nie wiem, czy to ciagle nas nie laczy. Moj brat patrzyl na niego morderczym wzrokiem, jak na kazdego chlopaka ktory sie do mnie zblizy. Denerwowalo mnie to troche, czesto mowilam mu, ze niedlugo ja bede tak patrzec na dziewczyny ktore wychodza rano z naszego domu. 
- Bo mnie nie odwiedziales.- zasmialam sie i odsunelam sie od niego. Pomachalam reszcie pilkarzy, a oni odwzajemnili moj gest. 
- Bo nie mialem kiedy.- przedrzeznil moj ton i wytknal mi jezyk. Pokrecilam rozbawiona glowa i usiadlam miedzy nim a Neyem. Ten drugi momentalnie objal mnie ramieniem. Poczulam sie glupio, bo z brazylijczykiem po prostu sie dobrze dogadujemy, nic poza tym. Thiago spojrzal na nas dziwnie, a ja usmiechnelam sie do niego przepraszajaco.- Wy cos razem?- spytal niepewnie.
- Nie, no co ty.- odpowiedzialam szybko. 
- Ta, jeszcze nie.- dopowiedzial moj przyjaciel Pique, za co zostal obmierzony moim morderczym spojrzeniem. Nie lubilam jak chcieli mnie swatac. 
     Messi zmienil temat, widzac ze jestem zawstydzona i zdenerwowana. Thiago patrzyl na mnie smutnym wzrokiem, jakby liczyl, ze kiedy przyjedzie bedzie tak jak dawniej. A ja po prostu nie umialam. Nie umialam zachowywac sie tak samo po tym, jak mnie zostawil na tak dlugi czas i wyjechal z Julia. Bylam na niego jednoczesnie zla i ucieszona faktem, ze przyjechal. 
     Ney caly wieczor mnie obejmowal, chociaz praktycznie nie rozmawialismy. Chlopaki zmyli sie przed polnoca, a ja nie wiedzac co o dzisiejszym dniu myslec, poszlam spac.


Dwa tygodnie pozniej

- Thiago nie!- powiedzialam zdenerwowana pomyslem hiszpana. Nie wiedzialam, ze jest taki pusty aby wymyslec cos takiego. A jednak jest.
- No ale tylko raz, prosze.- zlapal mnie w pasie i odwrocil przodem do siebie. Patrzyl caly czas w moje oczy, dobrze wiedzac jak na mnie dzialal.- Tylko raz.- szepnal i zrobil mine zbitego psa.- Ostatni raz. 
- Ostatni, tak?- spytalam cicho, czujac jak lzy naplywaja mi do oczu.- Pobawiles sie dwa dni i wyjezdzasz?- usmiechnelam sie smutno. Chcialam, zeby widzial jak cierpie, ale nie widzial ze sie zalamuje.
- Przestan, dobrze wiesz ze to nie tak.
- To nie tak jak myslisz?- zasmialam sie i odsunelam od niego ,poprawiajac wlosy. Nie chcialam go juz dzisiaj widziec, nie chcialam cierpiec. Na dzisiaj dosc rozczarowan, ze cos miedzy nami mogloby kiedykolwiek zaistniec. 
- Ja po prostu nie umiem sie tobie oprzec, rozumiesz? 
- Olalam wszystkich, olalam Gerarda, Leo, Daniego, Neya...
- Neymara? A jednak cos Cie z nim laczy.
- Jak mozesz mi mowic takie rzeczy, skoro sam wyjechales z Julia? To nie logiczne Thiago!- z moich oczu plynely lzy, nie chcialam przebywac z nim w jednym pomieszczeniu ani chwili dluzej, ale musialam mu to powiedziec.- Kochalam Cie, wiesz? Bylam w Tobie cholernie zakochana. Ale sam mnie sobie odebrales. Rozmawialam z innymi i pytali mnie jak to jest miedzy nami, a ja zrozumialam ze to co jest miedzy nami to nie jest milosc. Wybacz mi, nie chce o tobie zapomniec, ale nie chce tez dluzej sie meczyc. Do zobaczenia kiedys, Thiago.- podeszlam do niego i cmoknelam w usta, nastepnie wyszlam z domu. Minelam sie w drzwiach z wczesniej wymienionymi chlopakami. Wszystko widzieli i slyszeli, ale nie chcialam z nimi o tym rozmawiac. Samotnosc mi sprzyja. 

Dwa dni pozniej.

     Dziewczyny z mojej druzyny mnie nienawidzily dlatego, ze jestem z nich najladniejsza i mam najwiekszy talent w tak mlodym wieku, tak stwierdzil Pique. A ze to co on mowi jest swiete, zgodzilam sie z nim. Na meczu strzelilam dwie bramki, dzieki ktorym wygralysmy. Zadedykowalam je Leosiowi, ktory dzisiaj ma urodzinki. 
- Oboze o boze o boze oni byli na trybunach!- piszczala Garcia.
- A teraz sa przed szatnia, i Ney z nimi jest!- pisnela Olivia, chyba najwieksza kaleka i plastik w druzynie. 
- O, czyli sa juz po mnie. Zwijam sie, pa!- pomachalam dziewczynom, i chcac im dogryzc jeszcze bardziej, nie zamknelam drzwi. Wskoczylam niemal od razu na braciszka, ktory wysciskal mnie za wszystkie czasy i zapewnil ze kocha najbardziej na swiecie. Przytulilam sie tez z Gerim i Cesciem, wstydzilam sie pierwsza podejsc do Neymara. Stal dokladnie na przeciwko drzwi szatni jakby czekal na kogos innego. Spojrzalam sie na niego zdziwiona, a ten do mnie kiwnal.  Kazalam isc chlopakom do samochodu i podeszlam do niego niepewnie.
- Co jest?
- Kochasz Thiago?- zamurowalo mnie. Nie wiedzialam jaki cel mial, zadajac mi to pytanie. Jednak cos kazalo odpowiedziec mi szczerze.
- Kochalam. 
- A teraz?
- Nie.
     Pokiwal glowa i jakby sie zamyslil. Dziewczyny udawaly ze czekaja na trenerke, aby jej cos przekazac, a tak na prawde bezczelnie wgapialy sie w to co robie z Neyem. 
- Chodz, idziemy, pewnie jestes zmeczona.
- Masz racje, jestem. 
- Chodz.- powiedzial cicho i zawiedziony ruszyl przed siebie. Dalej nie wiedzac o co mu chodzi zastapilam mu droge i polozylam dlonie na jego klatce piersiowej, aby go zatrzymac.
- Co jest Ney?
- Nic.
- Przeciez widze.
- Nati, chodzmy do domu, wieczorem idziemy na impreze, a musze odwiezdz Daviego. 
- No dobrze.- westchnelam. Pilkarz objal mnie niepewnie ramieniem, nie widzac protestow z mojej strony, objal mnie w pasie. Wyszlismy ze stadionu. 

     Kilka godzin pozniej, jechalam z Leo do klubu gdzie odbywala sie jego impreza urodzinowa. 
- Moja sliczna.- powiedzial Geri, witajac sie ze mna. Usmiechnelam sie do niego szeroko.- Idz go pocieszyc, nikt nie wie co mu jest.- dodal, kierujac swoj wzrok na Neya, siedzacego za stolem. Pokiwalam glowa i lekko kulejac podeszlam w jego strone. Prawdopodobnie skrecilam skobie kostke wychodzac z samochodu, czyli jak zwykle jest fenomenalnie. Usiadlam obok niego, rzeczywiscie byl przygnebiony.
- Ja skrecilam kostke, a u ciebie jak?
- Jak to zrobilas?- zmarszczyl brwi.
- Oj no wysiadalam z samochodu ktory prowadzil Leo, proste.- wzruszylam ramionami, a pilkarz zasmial sie pod nosem. To juz cos. 
- Poznalem dziewczyne u ktorej raczej nie mam szans.
- Ty? Ty masz szanse u kazdej, nie oszukujmy sie.
- Ale ona nie jest kazda. Jest delikatna, sliczna, kochana, potrafi mnie pocieszyc, ale nigdy nie spojrzy na mnie  w ten sposob.
- Opowiesz mi o niej pozniej.- usmiechnelam sie. Ja, Ney, Leo, Cristian, Gerard, Cesc, Dani i Marc siedzielismy przy jednym wielkim stole i rozmawialismy. Byla mila i przyjemna atmosfera, nawet Brazylijczyk usmiechnal sie kilka razy. Dobrze rozmawialo mi sie z Marciem i coraz mniej uwagi poswiecalam innym, a wiecej jemu. Kiedy Bartra chcial wytrzec mi twarz, pod pretekstem ze sie rozmazalam, Ney odwrocil moja twarz w swoim kierunku, delikatnie kladac dlon na policzku. Wytarl miejsce pod okiem, gdzie podobno sie rozmazalam i usmiechnal sie lekko. Odwzajemnilam gest, jednak od razu wrocilam do rozmowy z obronca. Niezadowolony Neymar robil wszystko abym zwrocila na niego uwage. Byl tak zazenowany ta sytuacja, ze poddal sie i siedzial spokojnie, sluchajac tego wszystkiego. Jednak nerwy mu puscily, kiedy Bartra chcial objac mnie ramieniem, wtedy myslalam, ze cos mu zrobi. Nie chcialam zbednych klotni, szczegolnie w urodziny wlasnego brata. Brazylijczyk mocno przyciagnal mnie do siebie i objal mnie  w pasie, kladac reke na brzuchu. Czulam jak niespokojnie oddycha i caly drzy. Jakby mial byc chory. Spojrzalam na niego wystraszona.
- Jestes goracy.
- Wiem to od dawna.
- W sensie ze masz goraczke.
 - Z nerwow tak czasem mam.
     Westchnelam gleboko i spojrzalam mu w oczy. Ten zalozyl sobie moje nogi na kolana, przez co bylam odwrocona tylem do reszty, a przodem tylko do niego. Jezdzil palcem po moim udzie i po prostu przygladal mi sie. 
- Nie denerwuj sie.
- Marc mi cie podrywal.- zrobil mine niezadowolonego dziecka, przec co wygladal tak strasznie slodko. Mimowolnie usmiechnelam sie. 
- Miales opowiedziec mi o tej dziewczynie.- przypomnialo mi sie i chociaz nie chcialam o niej sluchac z nieznanych mi przyczyn, poprosilam go, aby mi o niej opowiedzial.
- Sadze, ze mozesz mi o niej duzo powiedziec.
- Znam ja?- bardzo, ale to bardzo bardzo sie zdziwilam. 
- I to najlepiej. Nie wiem o niej zbyt duzo, wiem ze gra strasznie dobrze w pilke i nie zwracala dzisiaj na mnie uwagi, dopiero teraz poswiecila mi chwile.
     Zamurowalo mnie. Pierwszy raz nie wiedzialam co odpowiedziec. Patrzylam sie na niego zdziwiona, a ten tylko tak pieknie sie usmiechal. W koncu odwzajemnilam jego usmiech i polozylam mu rece na szyi i jezdzilam palcami po karku. Rozmawialismy o wszystkim, tym razem nie zwracalam uwagi kompletnie na nikogo innego, tylko na niego. Zdenerwowany Geri razem z Leo usiedli na przeciwko nas.
- Ej no zostaw moja siostre.- powiedzial zdenerwowany Messi.- Jestem zazdrosny!
- Oj ja kocham Ciebie najbardziej moj ty najlepszy.- spojrzalam na niego. 
- Ale ja to wiem.- zasmial sie.- Rozumiem ze jestescie w siebie zapatrzeni, ze nie widzicie mojej skromnej osoby, ale siostra moglaby poswiecic mi troche czasu.
- Mam Cie na codzien.- wytknelam mu jezyk, a ten dalej probowal jakos wyciagnac mnie od Neya.- No dobra, ide do ciebie.- mruknelam i chcialam wstac, ale brazylijczyk posadzil mnie sobie na kolanach, kiedy wstalam z kanapy. Posadzil mnie w takiej samej pozycji co wczesniej, tylko przodem do innych. 
- Moze byc?- spytal pilkarz.
    
     Reszte wieczoru spedzilismy juz wszyscy razem, mimo tego ze ciagle siedzialam z Neyem. Czulam sie na prawde milo, poniewaz pilkarz sprawial wrazenie, ze interesuje sie tylko mna, nikim innym. Kiedy wychodzilismy to zaniosl mnie do samochodu mojego nie pijacego brata. 

Miesiac pozniej.

- Nie chce zebys jechal.- mowilam przez lzy, stojac z Neymarem na lotnisku. Mundial sie zaczynal, wszyscy pilkarze musieli leciec na zgrupowania, a ja nie moglam poleciec z Leo, szkola konczy mi sie dopiero za dwa tygodnie. 
- A ja nie chce cie tu zostawiac.- oparl sie o niski parapet i przytulal mnie do siebie. Dani stal nieopodal ze swoimi pociechami, ktore przylatywaly do niego nastepnego dnia.
- Bede strasznie tesknila.
- Nie placz, nie lubie gdy placzesz.- wytarl dlonia moje policzki i usmiechnal sie smutno. Pokiwalam glowa. Tkwilismy w takiej pozycji przez kolejne dwadziescia minut, ale niestety Ney musial juz leciec.- Zobaczymy sie jak przyjedziesz.- zlapal moja twarz w dlonie i... pocalowal mnie. Szybko, ale delikatnie. Zanim sie zorientowalam, stal razem z Danim przy odprawie.

     Dwa tygodnie pozniej przylecialam do Brazylii, jednak nie moglam spedzac z Neyem duzo czasu, poniewaz trener nie pozwalal na spotkania dluzsze niz pol godziny. To zdecydowanie za malo. Jeszcze sami nie rozmawialismy o tym, czy jestesmy razem. Na kolejne spotkanie spoznilam sie piec minut. Neymar czekal na mnie w holu, siedzial na kanapie. Podeszlam do niego z tylu i zaslonilam mu oczy, a ten zasmial sie i wstal, przyciagajac mnie do siebie. Cmoknal mnie delikatnie  w usta.
- Tesknilem, dwa dni to zdecydowanie za duzo bez ciebie. 
     Usmiechnelam sie do niego. 
- NEY!!!- uslyszelismy zdziwiony damski glos. Odwrocilismy sie w twamta strone. Kiedy pilkarz zobaczyl dziewczyne ktora go wolala, zaczal sie smiac. Podeszla do niego i praktycznie odepchnela mnie, tulac sie do niego. Nie wiedzialam kto to, nie rozumialam calej tej sytuacji. 
- Emm, to Raff, to Natalia moja... moja dziewczyna. - zrobilo mi sie cieplo, kiedy uslyszalam ostatnie slowo wypowiedziane przez pilkarza. 
     Zapoznalam sie z jego siostra, ktora chyba niezbyt mnie polubila. Ney odsunal sie od niej i zlapal mnie za reke, ciagnac w strone swojego pokoju. Poszlismy do jego pokoju. Nie dosc ze byla Rafaella, to jeszcze Dani z Luizem. Usiadlam obok niego na jego lozku, a ten polozyl mi glowe na kolanach. Bylo nawet milo, gdyby nie Rafaella, ktora zdecydowanie krzywo na mnie spogladala. Dzisiaj pilkarze mieli wolne, wiec moglam zostac ile chcialam. 
- Zostan na noc.- wymruczal mi do ucha. 
- Rodzice mnie zabija.
- Nie wiedza o mnie?
- Cos tam Leo powiedzial, ale nie koniecznie potraktowali to powaznie. 
- Hmm to potraktuja?
- Nie moge zostac.
- Prosze...- zrobil mine malego szczeniaczka, a ja pokrecilam rozbawiona glowa.
- Z toba jest jak z dzieckiem.
- No i dobrze.
- Zobaczymy.
- Zostajesz i juz.- pocalowal mnie szybko w usta i wrocil do rozmowy z innymi. 

    Gdy Rafaella poszla do domu, ktory jest nie daleko hotelu, Dani przebral sie i poszedl spac, twierdzac ze rozklada go jakas choroba. Siedzielismy jeszcze troche z Neyem i ogladalismy film. Poszlismy razem do lazienki, umylismy sie i przebralismy sie. Pilkarz dal mi swoja koszulke, a ja ucieszylam sie, ze mam ubrania Elle, swojej przyjaciolki, i bede mogla sie jutro w nie ubrac. 
- Ja to chcialabym wiedziec skad masz moja szczoteczke.- spojrzalam na niego podejrzliwie.
- Pakowalem sie szybko i zabralem, przepraszam.
- teraz mam fajniejsza, taka rozowa.- poruszylam brwiami, a ten zasmial sie i pociagnal mnie na siebie. 
- Idziemy spac?
- Jestes zmeczony?
- Troszke, ale wolalbym z Toba jeszcze troche posiedziec.
- Oj chodzmy spac.- usmiechnelam sie i polozylam obok, przytulajac sie do niego.
- Dobranoc kochanie.
- Dobranoc ko... ymm nie powiem tego. - zasmial sie i pocalowal mnie w policzek. 
- Mamy na to duzo czasu. 

Tydzien pozniej.

    Oficjalnie jestesmy para, jednak Neymar nie chcial zeby media mnie niepokoily, wiec nie wychodzilismy gdzies razem. Troche mnie to meczylo, ale mimo tonie ukrywal ze ma dziewczyne. Ostatnio przyjezdzal do domu Leo, bo ja nie moglam pojawiac sie w hotelu, poniewaz wszedzie byli dziennikarze. Dodal zdjecie, kiedy cwiczylismy. Stalam tylem do lustra, przytulona do niego, a on zrobil zdjecie. Jak na razie nie ma podejrzen, ze to siostra Messiego. 
     Jednak niedlugo mielismy wyjezdzac razem z Leo i Antonella na wakacje. Do tego jechac ma tez Rafaella. Nie powiem czy beda to udane wakacje. 
     Siedzialam z Antonella nad basenem w domu Leo. Mial taki maly oddzielny domek od rodzicow. Dziekowalam mu za to z calego serca, bo wtedy nie widywalabym sie wcale z Neyem. Tesknilam za dziewczynami z poprzedniej druzyny, umowilam sie z nimi na impreze jak tylko wroce do Hiszpanii. 
- Ciesze sie ze znowu jestescie razem.- usmiechnelam sie do brunetki, a ta jedynie westchnela gleboko. Sama nie byla przekonana do mojego brata, ale starala sie dac mu szanse. 
- Boje sie, ze znowu sie na nim zawiode i bede cierpiec jak wtedy.
- Gdybys nie ryzykowala to bys nie zyla, wiesz? A moze bedzie z tego cos na zawsze? 
- No wiem, ale strach pozostaje. 
- Leo tesknil za toba, chociaz nie chcial sie sam przed soba do tego przyznac, oboje z nim mamy zbyt duze ego, zeby to powiedziec glosno.

     Niestety ale rodzice wbili nam sie do domu. Antonella szybko sie zmyla, nie chcac konfrontacji ze swoimi przyszlymi tesciami, a moj braciszek postanowil zajac sie nimi. Siedzielismy jak zwykle w niedziele popoludniu, rozmawialismy o nadciagajcym finale Brazylia- Argentyna. Tutaj bylam bezstronna, cieszylabym sie gdyby wygral moj kraj, ale rowniez bylabym wniebowzieta gdyby zwyciezyla Brazylia. Nagle uslyszelismy dzwonek do drzwi, Leo powiedzial zebym poszla otworzyc. 
- Hej.- usmiechnelam sie do chlopaka.- Rodzice sa u nas.
- To moze przyjade pozniej, co?- spojrzal sie na mine przerazony. Zasmialam sie pod nosem. 
- Boisz sie?
- Twoich rodzicow? Zawsze.
- Zadzwonie do Ciebie potem.
- Jasne.- polozyl mi dlonie na biodrach i pocalowal delikatnie. Westchnelam cichutko, kiedy poczulam jego cieple rece pod moja koszulka. - Ja lece. 

Rok pozniej. 

     Wracalam z treningu do domu mojego brata. Dzisiaj zeszlo mi dluzej, bo musialam odebrac papiery z starszego klubu i zaniesc do mlodszego. Mam dosc ciaglych awantur o to, ze jestem lepsza ale nie powinnam tutaj byc bo za mloda. Dla mnie to zaden argument. Weszlam do domu mojego brata, nie zwracajac uwagi na samochody na podjezdzie.
- Masa napalonych facetow w salonie, a ty naga!
- Kto jest?
- Cesc, Geri, Ney, Dani, Thiago..
- Thiago?- usmiechnelam sie delikatnie i poszlam do salonu, oparlam sie o drzwi i spojrzalam na pomocnika.
- Czesc Thiago.
- Czesc Nati.- podszedl do mnie i mocno mnie przytulil, prawie tak samo jak ostatnim razem kiedy sie widzielismy.- Slicznie wygladasz.- szepnal, a ja odsunelam sie od niego. Przywitalam sie z reszta i usiadlam miedzy nim a Neyem.Brazylijczyk od razu objal mnie ramieniem.
- Wy razem?- spytal Hiszpan.
- Tak, oni w koncu razem.- odpowiedzial Gerard, popijajac sok pomaranczowy. Neymar usmiechnal sie do mnie i pocalowal delikatnie w usta.
- W koncu razem.- wyszeptal mi do ucha, a ja usmiechnelam sie szeroko. Caly wieczor spedzilismy na rozmowach. W koncu razem. 

Mamy pierwsza jednopartowke z udzialem Natalii i Neya. Nastepna pojawi sie juz niedlugo. Zachecam do skladania zamowien pod komentarzem w dziale TWORCZOSC reklamujacym tego blogga. Pozdrawiam i przepraszam ze nic sie nie dzialo ale dopiero zaczynam przygode z krotszymi opowiadaniami! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz