- Natalia, wszystko w porzadku?- spytala ja jej kolezanka z pracy. Sylvie dotknela jej ramienia i zauwazyla zdenerwowana twarz czarnowlosej.
- Nie najlepiej sie czuje, moglabys pojsc tam za mnie?
- Nie ma problemu, usiadz i odpocznij, caly dzien jestes na nogach bez chwili wytchnienia.- powiedziała i poszła zaproponować piłkarzom posiłki i napoje.
Natalia poprawiła
swój i tak już perfekcyjny makijaż i fryzure. Poprawiła bluzkę i spódnicę.
Miałą nadzieję, że nie rozpoznał w niej dziewczyne sprzed kilku lat. Dotknęła
ręką gorącego policzka. Przecież jest profesjonalistką!
Lot minął szybko i
bez problemów. Niestety nie mogła wyręczyć się Sylvią przy żegnaniu piłkarzy i
życzeniu miłego pobytu. Musiała ubrac szeroki uśmiech i stanąć w tylnym
wyjściu. Piłkarze dziwnie się na nią patrzyli, a ona nie wiedziała z jakiego to
powodu. Podolski uśmiechnął się do niej smutno i kiwnął głową do tyłu. Zauważyła,
że Alexis jest prawie koło niej. Z zaciętą miną. Zaczęła szybciej oddychać.
Czyżby Niemiec z Polskimi korzeniami chciał ją ostrzec? Sanchez nie powiedział
nic, prychnął cicho kiedy życzyła mu miłego pobytu i wyszedł. Zabolało.
Uwielbiała Niemcy.
Zabudowania były magicznie przepiękne. Wybrała się na spacer po Monachium razem
ze swoją koleżanką z pracy- Lidią. Z nią miała najlepszy kontakt. Brunetka od
razu zauważyła dziwne zachowanie dziewczyny.
- Co się stało?- popatrzyła na nią, kiedy siedziały w kawiarni,
pijąc najlepszą kawę w mieście.
- A co miało się stać?
- Od wczoraj jesteś jakaś dziwna, nie obecna. Każdy pyta się mnie
czy masz jakiś problem.
- Nie mam żadnego problemu.- skrzywiła się.- Jestem przemęczona i
to wszystko.
- To może jakiś urlop? Martwię się o Ciebie.
- Przemyślę to. Idziemy?
Po chwili znalazły
się pod stadionem Bayernu. Był wielki. Natalia od zawsze interesowała się
piłką, a drużyna z Bawarii była jedną z jej ulubionych. Zrobiła dużo zdjęć
obiektowi i już chciała iść dalej, kiedy zauważyła jego. Przytulał się z jakąś
blondynką. Miał smutny wyraz twarzy, tak samo jak dziewczyna obok niego.
- O mój boże, Natalia chodźmy stąd.- Lidia zrozumiała o co
chodziło. Dobrze znała historię koleżanki, o tym z jaką trudnością zostawiła
chłopaka w Chile by spełniać swoje marzenia.
- Nie.- odpowiedziała twardo.- Czas się przywitać.
Normalnie poszłaby
sobie, ale zauważając, że już znalazł pocieszenie, postanowiła nie udawać
wiecznie zakochanej w Alexisie Sanchezie. Dumnie podeszła do niego, z szerokim
uśmiechem. Lidia kroczyła niepewnie za nią. Nie chciała potem pocieszać jej
złamanego serca.
- Natalia nie rób tego.- poprosiła ją, ale czarnowłosa zdawała się
nie słuchać.
- Witaj Alexis.
Blodnynka odsunęła
się od piłkarza i spojrzała na dziewczynę. Doskonale ją znała.
- Em, poradzisz sobie?- spojrzała na niego.- Jak tak to pójdę
poszukać Gotze.
- Nie, zostań.- złapał ją za rękę i spojrzał na czarnowłosą.- To
nie zajmnie mi dużo czasu.
- Nie chciałabym przeszkadzać, a Mario pewnie na mnie czeka.
- Proszę.- spojrzał w jej oczy. Niższa dziewczyna zgodziła się i
stanęła za piłkarzem, ale ciągle trzymała go za rękę.
- Boisz się ze mną sam porozmawiać?- spytała Natalia. Piłkarz
zmierzył ją morderczym spojrzeniem i prychnął śmiechem.
- Po prostu wiem, że ta rozmowa do niczego nie będzie prowadziła i
skończy się szybciej niż chwila w której wyjechałaś.
To był jak cios.
Nigdy nie zabolało ją jak w tym momencie. Była dla niego obojętna, mówił to tak
obojętnie, patrząc w jej oczy. Czyżby juz jej nie kochał? Ale co ma zrobić,
skoro ona ciągle kochała jego?
- Zostawiłam list.
- A no tak, spełniałaś marzenia, rujnując moje, zapomniałem.
- Alexis uspokój się.- powiedziała dziewczyna za nim, a piłkarz
wypuścił powietrze ze świstem.
- Szybko się pocieszyłeś.
Zachowywała się
pewnie i dumnie nie okazywała bólu, jaki czuła w środku. On jest dla niej, nie
dla innych ludzi.
- Nie zawsze będę czekać na ciebie, ona była ze mną w najgorszym
momencie.
- Ją też zabierasz nad rzekę w Chile?
- Zabierałem w Barcelonie.- uśmiechnął się pewnie, patrząc w jej
oczy.
- Okej, to się robi żałosne. Ja idę do Mario, źle się czuję. Przyjdź
za niedługo.- cmoknęła piłkarza w policzek i weszła bez problemu na stadion, co
jeszcze bardziej zdziwiło Natalię. Kim ona do cholery była?
- Alexis, daj mi wytłumaczyć. Dobrze wiesz, czemu to zrobiłam. Do
końca będziesz miał mi to za złe?
- Nie mogłem sobie poradzić.- mówił cicho, podchodząc do niej
bliżej.- Nie mogłem sobie dać rady, nie ogłem się odezwać, nie miałem siły aby
wstać z łóżka. Gdyby nie Natalia to zabiłbym się, wiesz?
- Zastępczyni ma nawet takie same imię jak ja, długo jesteście
razem?
- Czy ty wiesz co to jest przyjaźń? Przyjaźnię się z nia od pięciu
lat. Jest w ciąży i jest dziewczyną Mario Gotze. Kocham ją bo jest moją
siostrą. Ty nigdy nią nie byłaś, skoro odeszłaś.
Zabolało jeszcze
bardziej. Mówił o dziewczynie, która miała tak samo na imię jak ona. Niby ma
chłopaka i bedzie miała dziecko, ale samo to że Alexis tak ją kocha, ją
zabijała.
- Ale cholera chcę cię widywać.- mruknął i przytulił ją mocno do
siebie. Zdziwiona wtuliła się w działo Chilijczyka. Lidia siedziała na ławce
kawałek dalej i uśmiechała się na ten widok.
Minęły dwa dni,
codziennie spędzała czas z piłkarzem. Zapoznała się z innymi, a Podolski ciągle
patrzył na nią dziwnie i niepewnie, ale cóż, tego chyba nie dało się zmienić. Czekała
na Sancheza obok stadionu, przed wylotem mieli się spotkać. Zdziwiła się, kiedy
zamiast niego przyszła Natalia. Szła niepewnie.
- Przykro mi.- powiedziała, stając przed nią. Było jej na prawdę
smutno, wystraszyła się, że Alexisowi się coś stało.
- Co mu jest? Jest w szpitalu?- poderwała się z miejsca. Blondynka
stała i nic ine mówiła, patrzyła się w ziemię. Nieopodal zauważyła samochód jej
chłopaka- Mario.
- Nie. Wszystko z nim okej.
- A więc dlaczego ci przykro?
Nerwowo przeczesała
palcami włosy i przyjrzała się czarnowłosej. Uśmiechnęła się złośliwie, ale za
chwilę ten uśmiech zmienił się w smutny grymas.
- On nie przyjdzie.
- Jak to nie przyjdzie, czemu?
- Sama sobie odpowiedz na to pytanie.
Łzy momentalnie
pojawiły się w jej oczach. Nie wiedziała o czym mówi blondynka na przeciwko
niej. Jak mogła przekazać jej taką wiadomość, będąc zadowoloną z siebie. Myślała,
że się polubiły i zaprzyjaźniły.
- Trzymaj się, Natalia.- poklepała ją po ramieniu i odeszła powoli
do samochodu. Czarnowłosa poczuła narastającą w niej nienawiść która przelała
się na dziewczynę. Podeszła do niej szybkim krokiem i popchnęła.
- To wszystko przez ciebie, ty go do tego namówiłaś!- krzyknęła.
- Natalia uspokój się, sama sobie narobiłaś głupot, więc płać za
to, ja nie miałam z tym nic wspólnego. Wyjeżdżamy dzisiaj, wróć do swojego
życia i daj mu wszystko przemyśleć. I jeśli jeszcze raz mnie dotkniesz, to
obiecuję, że pożałujesz bardziej niż tego że go zostawiłaś.- powiedziała
obojętnie i wsiadła do auta. Zauważyła, że na tylnym siedzeniu siedział właśnie
Chilijczyk.
Minął rok. Alexis
odezwał się do niej i postanowili spróbować być razem. Zrezygnowała dla niego z
pracy i przeprowadziła się do Barcelony, jednak nie czuła się tam szczęśliwa. Piłkarz
nie miał dla niej czasu, inni krzywo na nią patrzyli. Wrócił do Barcy dlatego,
że tęsknił za przyjaciółmi. W Anglii wszystcy dażyli jej szacunkiem, a w
Barcelonie ją olewano. Nawet Natalia nie mogła pogodzić się z tym, że tak
zraniła jej przyjaciela, chociaż starała się. Musiała wrócić do domu, nie
wytrzyma tu dłużej.
Piłkarz stanął w
drzwiach domu Gotze, który również zdecydował się na granie w Dumie Katalonii. Otworzyła
mu zaspana Natalia, a on przytulił się do niej jak małe dziecko.
- Co jest?
Nie powiedział nic,
po prostu podał jej list. Odeszła i zabrała jego serce znowu.
- Nie przejmuj się stary, nie była warta
twojej uwagi.- Pique dotknął jego ramienia, w pocieszającym geście.
- Była warta.- odparował i wstał,
poprawiając swoje włosy.- Była piękna pamiętam miała spokój na rękach i serce
mi pęka gdy myślę że jej nie ma. Uczyła mnie być silnym ale jeśli się zjawi
znów to będę zimny. Dała mi spokój i kochające serce, ale bólu gdy odchodzi nie
zniosę już kurwa więcej.- powiedział łamiącym się głosem i wyszedł na mecz. Alexis
Sanchez jest jednym z najlepszych
napastników i idzie to pokazać. Ma dla kogo.
- Odeszła?- spytał Ney, spoglądając na
Natalię. Ta pokiwała twierdząco głową.
- Mówiła że będzie zawsze.- odezwał się
zdenerwowany Puyol, uderzająć pięscią w szafkę.
- Kłamała, suka.- mruknęła i wyszła.
Nie mogła wyjechać.
Na lotnisku zawróciła, ale bała się wrócić do domu. Musiała koniecznie
porozmawiać z nim przed meczem. Czekała na niego przed szatnią, ale nie
widziała nikogo. Chciała tam wejść, ale słyszała całą rozmowę. Słyszała jego.
Nagle poczuła uderzenie. Przez przypadek ktoś uderzył ją drzwiami.
- Ojej wyb...- zaczęła blondynka, ale po chwili popatrzyła na nią i
zaśmiała się.- Ile jeszcze obietnic złożysz? Ile razy jeszcze go zranisz? Ile
jeszcze razy pojawisz się by zniknąć?
- Już nigdy.- szepnęła i odeszła. Poddała się. Życie w ich świecie
nie jest dla niej.
Przepraszam, że zrobiłam z Ciebie taką sukę Natka, ale musiałam bo nie miałam innego pomysłu:/ Następna z Twoim udziałem będzie wesoła:)) Do następnego!
Fajne i bardzo ciekawe. Szkoda, że takie krótkie, można by było zrobić z tego świetne opowiadanie, bo fabuła jest bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;*